Najnowszy film Michaela Hanekego z Isabelle Huppert,
Jeanem-Louise Trintignant oraz Mathieu Kassovitzem w rolach
głównych. Kilka dni z życia bogatej mieszczańskiej rodziny. Dni, podczas
których wyjdą na jaw długo skrywane sekrety. Kilka dni, które zakończą
się… happy endem?
Pod najbardziej ironicznym z tytułów w dorobku Hanekego kryje się
jeden z najbardziej intrygujących filmów twórcy – szokujący, a
jednocześnie zaskakująco zabawny. Michael Haneke bierze pod lupę
najgłębiej skrywane emocje i to, jak Internet, którego używamy do
komunikacji ze światem, niepostrzeżenie zmienia nasze życie intymne i
relacje z najbliższymi.
Z jednej strony „Happy End” to zbiór ikonicznych motywów
pojawiających się w filmach Hanekego (międzypokoleniowy konflikt,
dysfunkcyjna rodzina, przemoc, władza technologii). Z drugiej zaś –
diagnoza stanu społeczeństwa. „Happy End” to wybitne kino, na
które składają się zarówno reżyseria jednego z największych mistrzów,
jak kreacje gwiazd francuskiego kina: Isabelle Huppert („Elle”,
„Pianistka”), Matthieu Kassovitza („Amelia”) i Jean – Louis Trintignanta
(„Miłość”).
„Happy End” to film błyskotliwy i bezlitosny. Haneke często
flirtuje z horrorem i thrillerem i „Happy End” nie jest tu wyjątkiem.
Blisko mu do kina gatunkowego – ten gatunek Haneke stworzył sam. Jego
mistrzowskiego talentu kompozycyjnego nie da się pomylić z żadnym innym. The Guardian
Piekielnie inteligentna, mroczna i skłaniająca do przemyśleń refleksja o życiu, śmierci i rodzinie. Haneke w najlepszej formie. Globe and Mail
Snapchat u Michaela Hanekego jest naprawdę przerażający… „Happy
End” w oryginalny – i skuteczny – sposób pokazuje, jak telefony i
laptopy wpływają na nasze życie i sposób komunikacji. NY Times
Prowokacja godna Louisa Buñuela. Duchowy następca „Dyskretnego uroku burżuazji”. World on Reel
Tematycznie film wpisuje się w dotychczasowy dorobek Hanekego,
jest jednak zaskakująco świeży. To efekt zastosowania czarnego humoru i
wrażliwości rodem z thrillera. Sight and Sound