Arcymistrzowie.
Idea Jerzego Radosa i Gdyńskiego Centrum Filmowego wychodzi naprzeciw tym artystom polskiego kina, którzy zaznaczyli swoje miejsce na filmowej mapie Polski możliwie najpełniej.
Pomysł jest celny i ważny. Zobaczyć twórczość artysty wobec ewoluującej rzeczywistości, w jakiej tworzyli swoje dzieła, przez pryzmat zmieniających się obyczajów, także języka kina.
I dalej – opowiedzieć o ich wyjątkowości, spróbować zrozumieć styl, zderzyć z innymi artystami.
Cel jest jasny, a misja przeglądu pojemna. Na przestrzeni dekad pojawiło się przecież wielu twórców, których dokonania znalazły swoje miejsce w historii rodzimego kina.
Zaczynamy od Agnieszki Holland.
OPIS FILMU:
Sytuacji kobiety we współczesnym społeczeństwie Agnieszka Holland poświęciła już swoje dwa wcześniejsze filmy telewizyjne. „Niedzielne dzieci” (1976) to historia małżeństwa, które za wszelką cenę pragnie mieć dziecko, oraz młodej dziewczyny – matki, która powoli dojrzewa do macierzyństwa. Bohaterką „Coś za coś” była czterdziestoletnia pracownica naukowa, dla której celem nadrzędnym była kariera. Uśpione dotąd pragnienie macierzyństwa i refleksje nad własnym życiem budzi w niej spotkanie z niedoszłą samobójczynią.
Irena, tytułowa kobieta samotna, jest niemłodą już listonoszką pracującą w jednej z dzielnic Wrocławia. Boryka się z tak wieloma przeciwnościami losu, iż wydaje się, że jest to ciężar nie do udźwignięcia przez jedną osobę – tragiczne warunki mieszkaniowe, nieludzki sąsiad pijak, który chce zająć jej mieszkanie, mordercze dojazdy do pracy i świadomość, że pozostawia w domu na cały dzień małego synka. W pracy sytuacja nie jest wcale lepsza – bezduszny szef i koleżanki, które chcą przejąć jej atrakcyjny rejon doręczycielski. Spadek po ciotce, na który Irena bardzo liczyła, trafia w ręce sąsiadek zmarłej. Ale najgorsza jest samotność, na którą jest skazana jako kobieta wychowująca nieślubne dziecko. W pewnym momencie między nią a kalekim rencistą rodzi się powoli uczucie. Oboje są życiowymi rozbitkami, ofiarami społecznej znieczulicy, rozpaczliwie pragnącymi odrobiny uczucia. Jednak finał tej – jak się wydaje Irenie – miłości, jest tragiczny.