LICZĄC
LICZĄC

Osobisty, wizualny esej-pamiętnik rozpisany na 15 rozdziałów, na które składają się obrazy z Nowego Jorku, Moskwy, Porto, Sankt Petersburga, Stambułu i nienazwanego, muzułmańskiego miasta. Jem Cohen łączy w sobie pasję rejestracji świata godną Dżigi Wiertowa z nostalgiczną nutą przypominającą wczesnego Jarmuscha i Kaurismakiego.

Osobisty, wizualny esej-pamiętnik rozpisany na 15 rozdziałów, na które składają się obrazy z Nowego Jorku, Moskwy, Porto, Sankt Petersburga, Stambułu i nienazwanego, muzułmańskiego miasta. Film sięgający do najlepszych tradycji awangardy z jej pochwałą wolności, grą skojarzeń, wyswobodzeniem z narzucanych sensów i otwarciem na interpretację widza.

Jem Cohen łączy w sobie pasję rejestracji świata godną Dżigi Wiertowa z nostalgiczną nutą przypominającą wczesnego Jarmuscha i Kaurismakiego. Jest prawdziwym poetą kina, a jego film to głęboka zaduma nad naturą świata, zapis ulotnego momentu, w jakim się znalazł.

Film ma oddech i naturalny, niewymuszony rytm, naśladujący pamięć rejestrującą ulotne wrażenia z odwiedzonych miejsc. Kamera przygląda się monumentalnym przestrzeniom i budowlom oraz skromnym, egzystującym na skraju rzeczywistości postaciom. To dzieło do rozkodowania – jednym z tropów interpretacyjnych jest przeplatanie się obrazów Rosji i USA, w których odruchowo zaczynamy śledzić podobieństwa i różnice. Czyżby był to komentarz „na gorąco” do aktualnego, zadziwiającego, zbliżenia dwóch potęg? Choć filmowi daleko do publicystyki, podskórnie wyczuwamy napięcie dzisiejszego świata – na chodniku miga napis „Trump is a monster”, po ulicach maszerują demonstracje…

Film – uczta dla współczesnych flaneurów, wszystkich tych, którzy cenią zatracanie się w miastach, wędrówki pozbawione sensu i przypadkowe, pozornie bezcelowe, spotkania. Cohen opowiada o świecie, znajdującym się być może w przededniu kataklizmu, ale nie poddaje się rozpaczy. To przejmująca, odważna i zmuszająca do refleksji próba uchwycenia niepojętego świata i jego tajemnicy. Jem Cohen to urodzony w Kabulu, a od wielu lat mieszkający w USA reżyser zajmujący się sztuką współczesną (jego dzieła znajdują się m.in. w nowojorskim MoMA). Pracuje ze wspaniałymi muzykami – od awangardowych The Ex, przez rockową Patti Smith (współproducentkę tego filmu) i hardcore’owe Fugazi po flirtujące z popem R.E.M. Ślady każdej z tych estetyk można odnaleźć w filmie.

”Counting’s” fifteen linked chapters conjoin city symphony, diary film, and personal/political essay (documentary’s unruly stepchildren) to build a vivid portrait of contemporary life. Shot in locations including Russia, Istanbul, and New York City, its subjects range from naturally occurring Moscow street theater to NSA spying to the dismantling of Brooklyn landmarks. In Cohen’s 30 year exploration of documentary as a path of open inquiry, the film is perhaps his most personal reckoning.

Newsletter
Zapisz się na newsletter

* wymagane pola