Trudno powiedzieć, co uderza celniej – jego pięść czy flegmatyczne riposty. Ma Seok-do, obdarzony jedynym w swoim rodzaju, gburowatym wdziękiem inspektor policji, dołącza do nowego zespołu, aby zająć się sprawą morderstwa młodej kobiety. W trakcie dochodzenia detektyw wpada na trop międzynarodowych handlarzy narkotyków, rozprowadzających po klubach nowe, wyjątkowo toksyczne tabletki. Łatwo sobie wyobrazić, do czego w efekcie dojdzie. The Roundup: No Way Out to film dla wszystkich, którzy lubią patrzeć, jak jeden facet kataną wycina sobie drogę przez korytarz pełen gangsterów.
Główny bohater, znany z dwóch poprzednich części kultowej serii, wciąż lubi darmowe przekąski i piękne kobiety, ma pragmatyczny stosunek do kwestii sprawiedliwości i na większość sytuacji reaguje niewzruszonym spokojem. Trudno się dziwić, że Ma Dong-seok, który wciela się w tę postać, to jedno z koreańskich dóbr narodowych – styl, w jakim jednym uderzeniem jest w stanie powalić każdego przeciwnika, sprawia, że każda scena bez jego udziału wydaje się stratą czasu. Współpracownicy bohatera, nie należący do najbystrzejszych gliniarzy świata, także wnoszą do fabuły sporo sytuacyjnego humoru. Jednak para sadystycznych czarnych charakterów – przedstawiciele Yakuzy oraz koreańskiego gangu Białych Rekinów – kontruje slapstickowy komizm dużą dawką bezpardonowo ukazanej przemocy. Mieszanka, która sprawiła, że poprzednie części serii obejrzało już 19,5 miliona widzów, zadziałała także tym razem.