Główna bohaterka filmu „Wszystko dla mojej matki” (2019) to Ola, dorastająca podopieczna zakładu poprawczego, do którego zaprowadziły ją koleje losu. Odebrana w wieku 5 lat matce – znanej sportsmence jest ofiarą nieudanej adopcji i jej konsekwencji. Życie nauczyło jej, że o swoje trzeba walczyć. Jej świat to bieganie, które pozwala zapomnieć o bolesnej codzienności.
(opis: FilmPolski.pl)
Film jest fabularnym debiutem Małgorzaty Imielskiej, cenionej dokumentalistki, autorki między innymi dokumentów: „Miłość i puste słowa” (2018), „Dzieci Holocaustu” (2013), „Przeżyć Afganistan” (2012), „Sprawiedliwi” (2007).
Pytana o powód, z jakiego od kina dokumentalnego zwróciła się ku fabule, reżyserka mówiła:
– Zgadzam się ze słowami Krzysztofa Kieślowskiego, mojego wykładowcy, który mówił o odpowiedzialności za bohatera dokumentu: o tym, że trzeba myśleć, z czym on zostaje, kiedy ekipa filmowa już go opuści. Tematy moich filmów są trudne. Bohaterowie doświadczają traum, trudnych sytuacji. Co się stanie z tym człowiekiem, kiedy skończy się plan filmowy? Jak zostanie przyjęty przez swoje otoczenie, kiedy już się odsłoni przed kamerą ze swoim życiem? Doszłam do przekonania, że chcę opowiedzieć ważną, i trudną, historię, ale za pośrednictwem fabuły.
Małgorzata Imielska opowiadała, jak przygotowała się do tego filmu. Trzy lata pisała scenariusz i pracowała ad dokumentacją, odwiedzała poprawczaki, gdzie rozmawiała z ich podopiecznymi. W ten sposób dążyła do autentyzmu opowiadanej historii. – W tym filie nie ma niczego, co nie byłoby prawdą. Tyle, że prawdziwa historia była o niebo bardziej brutalna – mówiła Małgorzata Imielska.
Za swoją główną rolę w filmie „Wszystko dla mojej matki” Zofia Domalik otrzymała nagrodę za najlepszy aktorski debiut na 44. Festiwalu Polskich Filmów Fabularnych w Gdyni. Młoda aktorka, debiutantka, trafiła do obsady po castingu.
– Na ten casting pobiegłyśmy ze wszystkimi koleżankami, ponieważ niezwykle rzadko zdarza się, żeby był casting do filmu, w którym wszystkie główne role są kobiece – wspominała Zofia Domalik. – Przyszła Zośka i zupełnie do tej roli nie pasowała – mówiła Małgorzata Imielska. – Potem jednak były dziesiątki prób i powstała Ola, a wraz z nią jej tkliwość, subtelność, hardość i emocje, które potrafią poruszyć do głębi – opowiadała reżyserka.
– Nie trzeba czasem wiele, żeby wpaść w spiralę ciągnącą w dół. Niektórzy dostają na samym starcie życia bardzo nieciekawy pakiet. Nigdy nie sądźmy człowieka po pozycji społecznej – mówiła Małgorzata Imielska.
Spotkanie prowadził Jerzy Rados z Gdyńskiej Szkoły Filmowej.