W sali Warszawa Gdyńskiego Centrum Filmowego 16 grudnia 2016 roku odsłaniali kulisy pracy nad scenariuszem „Misia”, dzielili się wspomnieniami z planu zdjęciowego – nierzadko podając alternatywne, żartobliwe i wzajemnie wykluczające się wersje, i opowiadali o kłopotach z cenzurą.
Klubowicze mieli okazję, by na dużym ekranie obejrzeć „Misia”, zrekonstruowanego cyfrowo. Po projekcji przez ponad godzinę słuchali opowieści gości specjalnych. Spotkanie prowadził Jerzy Rados, wicedyrektor Gdyńskiej Szkoły Filmowej.
– Jak ona ślicznie mówi po polsku. Od razu słychać, że kłamie! – miał powiedzieć Stanisław Bareja, decydując o obsadzeniu młodziutkiej aktorki urodzonej w Londynie, Krystyny Podleskiej, w kultowym „Misiu”. Zdjęcia do filmu rozpoczęły się w 1979 roku i kiedy trwały już na dobre, nadal w ekipie nie było aktorki do kluczowej roli. Do momentu, kiedy podczas zdjęć w Londynie ktoś polecił twórcom młodą artystkę, udzielającą się w tamtejszym Ognisku Polskim.
– Bareja od razu ją wyczuł, był reżyserem pierwszej wody. Obecność Kryśki w tym filmie ustawiła ten film. Obsadzenie takiej roli to był dar losu. I wcale nie żartuję! – powiedział Stanisław Tym. Aktor, pisarz, scenarzysta barwnie opowiadał o kilkunastoletniej przyjaźni i współpracy ze Stanisławem Bareją.
Praca nad „Misiem” silnie splatała się z wydarzeniami politycznymi w Polsce. Presja cenzury nie ograniczała jednak twórców. – Mieliśmy ze Staszkiem takie założenie, że my ten film piszemy i robimy tak, jakby cenzury w ogóle nie było. Staszek mówił; nie interesuje nas, co nam skreślą w scenariuszu, i tak to nakręcimy – wspominał Tym. Cenzura wykreślała całe sceny…
Stanisław Tym opowiadał również o swoich zawodowych początkach jako autora tekstów scenicznych, w latach 60. XX wieku, dla Studenckiego Teatru Satyryków oraz teatrów komediowych, Buffo i Syrena. Wszędzie tam spotykał sławy polskiej sceny, również tej przedwojennej. – Miałem w życiu niesamowite szczęście. Co tu dużo mówić. Każdemu początkującemu artyście czegoś takiego życzę – mówił Tym.
Widzowie długo nie chcieli wypuścić gości z Gdyńskiego Centrum Filmowego, gdzie po spotkaniu Stanisław Tym chętnie podpisywał egzemplarze swojej książki, zbioru felietonów „Pies czyli kot”.
Fot. Rafał Malko