Jak zawsze podczas spotkań w ramach Klubu Gdyńskiej Szkoły Fillmowej, odkrywano kulisy powstawania prezentowanego filmu. Mroczny thriller inspirowany był prawdziwymi wydarzeniami, m.in. zabójstwem generała Marka Papały oraz losami polskich żołnierzy w Afganistanie. Część zdjęć powstawała w „afganskiej” wiosce stworzonej przez scenografów… pod Warszawą, na piaszczystej łasze nad Wisłą. Zmontowano je z autentycznymi zdjęciami z Afganistanu, pozyskanymi w Ministerstwie Obrony Narodowej. – Dzięki inwencji, wyobraźni, świetnej współpracy operatora i scenografa, a także trochę dzięki filmowemu oszustwu, udało się nam uzyskać świetny efekt – mówił Jacek Bromski, reżyser i scenarzysta „Anatomii zła”.
– Scenariusz pisałem pod aktorów, a raczej wbrew nim. Krzysztof Stroiński i Marcin Kowalczyk dostali role zupełnie niestereotypowe, musieli zagrać inaczej niż zwykle, zmienić się o 180 stopni. W dodatku nie lubili się nawzajem – wspominał Jacek Bromski. – Na planie towarzyszyło nam straszne napięcie. Specjalnie ich obu tak obsadziłem, by wykorzystać ich charaktery, wzajemną relację, iskrzenie.
Pytany przez widzów o szczegóły współpracy z operatorem, Michałem Englertem, Jacek Bromski przypomniał, że „Anatomia zła” była ich kolejnym wspólnym filmem, po „Bilecie na księżyc”. – Od operatora oczekuję, że będzie świetny zawodowo i że będzie się ze mną dobrze dogadywać. Ważne jest również, by rozumiał scenariusz i potrafił stworzyć odpowiedni nastrój poprzez obraz – mówił Jacek Bromski. – Język filmowy musi być adekwatny do historii, którą opowiadamy, musi być z nią spójny – podkreślał.
Gość Klubu GSF zdradził również swoje zawodowe plany. Zamierza wkrótce rozpocząć zdjęcia do serialu telewizyjnego, inspirowanego powieścią kryminalną Katarzyny Bondy pt. „Pochłaniacz”. Jego akcja będzie się toczyć w Gdyni. Spotkanie prowadził Jerzy Rados, wicedyrektor Gdyńskiej Szkoły Filmowej.
Fot. Anna Maria Biniecka.